Wygląda na to, że wszystko idzie zgodnie z waszym planem. Po pięciu kolejkach już jesteście liderem tabeli..
- Cieszę się że udało nam się wygrać cztery mecze z rzędu po tej pamiętnej, nieudanej dla nas, inauguracji w Szaflarach. Duża rola w tym trenera, który okazuje sie też być nie tylko świetnym szkoleniowcem, ale i motywatorem. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że to tak naprawdę początek drogi do upragnionego awansu. Nadal ciężko pracujemy na każdym treningu by później nie zarzucić sobie, że czegoś nie wykonaliśmy.
Długo w waszych głowach siedział ten przegrany inauguracyjny, a zarazem derbowy mecz w Szaflarach?
- Długo o tym rozmawialiśmy wspólnie z trenerem. Tak naprawdę trudno jest wskazać co było przyczyną tej porażki. Wydaje mi się że porostu za bardzo chcieliśmy. To po pierwsze, a po drugie to w Szaflarach potwierdziło sie że w naszej lidze nie zawsze dobry techniczny futbol jest kluczem do zwycięstwa. Odbiliśmy sobie już jednak tę porażkę w następnych meczach, dlatego już jej nie rozpamiętujemy. Teraz liczą się tylko najbliżsi rywale.
Po meczu w Szaflarach przyszła seria czterech meczów z beniaminkami. Z tymi z Tęgoborzy, Słopnic i Wójtowej, poszło wam gładko. Za to w Waksmundzie już gospodarze znacznie wyżej zawiesili wam poprzeczkę...
- Spodziewaliśmy się tego po Huraganie. Dobrze wiedzieliśmy, że będzie to zupełnie inny mecz niż ten sparingowy przed sezonem, gdzie dość łatwo wygraliśmy z nimi (8:2 – przyp. mz). Każdy z naszych zawodników zna doskonale szkoleniowca Huraganu i domyślaliśmy się, że zastosuje taką taktykę. Tak naprawdę brakło w tym meczu szczęścia, bo gdyby udało nam się dorzucić jeszcze jedną bramkę, a były ku temu sytuację, to uniknęlibyśmy nerwów do ostatnich minut. Niemniej z przeciągu całego spotkania mieliśmy sporą przewagę. Duże boisko sprzyja nam w grze atakiem pozycyjnym.
Zwycięstwa zawsze napędzają i rozbudzają apetyty. Obawiacie się kogoś w tej lidze ? Trener Huraganu Bartłomiej Walczak, podkreślił, że grzechem byłoby gdybyście w takim składzie personalnym nie awansowali...
- Nie obawiamy się nikogo. Mamy respekt i szacunek do każdego rywala, niemniej wiemy jaki posiadamy potencjał i co potrafimy. Nie da się ukryć że na przestrzeni kilku lat, a gram w tym klubie od początku, jesteśmy najmocniejsi personalnie. Wykonujemy swój robotę na poważnie. Uważam więc, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym w tej lidze. Jeśli zaś chodzi o naszych najgroźniejszych rywali to sądzę obserwując poprzedni sezon, że będą nimi zespoły Ogniwa Piwniczna i Olimpii Pisarzowa. Pewnie pojawi się też jakiś czarny koń. Może nim być chociażby zespół Huraganu bądź Popradu Rytro.
Daje się odczuć w drużynę tę presję, o której mówiło się przed sezonem, a związaną z tą całą otoczką jaka wytworzyła wokół klubu, w związku z przyjście możnego sponsora?
- Faktycznie jest inne podejście do treningów i meczy każdego z zawodników. Teraz wszystko w tym klubie przynajmniej ociera się o profesjonalizm. To już można rzecz nie jest czysto amatorski zespół. Wiadomo, że jeśli ktoś inwestuje pieniądze w klub, to chce sukcesów. Sami po sobie wiemy, że jesteśmy w stanie sprostać celom jakie zarząd przed nami postawił. Dlatego presji nie ma.
A jak z atmosferą w drużynie? Z perspektywy trybun widać, że na jednej pozycji „iskrzy". Nie każdy potrafi pogodzić się z rolą rezerwowego. Opuszczanie ławki rezerwowych w trakcie trwania meczu, raczej dobrej opinii klubowi nie przysparza...
- Mnie jako zawodnikowi trudno jest oceniać transfery jaki klub zrobił. To jest sprawa prezesa, trenera i sponsora klubu. Ja staram się wykonywać swoje zadania. Podhale zawsze miałem w sercu dlatego też rozumiem, że pewne zmiany były nieuniknione by podnosić sobie poprzeczkę i realizować nowe cele. To o co pytasz faktycznie ma miejsce. Niektórzy po prostu muszą zrozumieć, że to już nie jest ten sam zespół co wcześniej, że on rządzi się innymi, nowymi prawami. Pewne zachowania więc nie przystoją. Na razie w pewien sposób jest to jeszcze tolerowane, ale na dłuższą metę tak być nie może. Trener podejmuje pewne decyzję i trzeba je szanować. Mimo wszystko atmosfera jest dobra, daje się to odczuć na treningach i w trakcie meczów. Mamy grupę 18 chłopaków którzy wiedzą czego chcą. Nie patrzymy więc na pojedyncze przypadki, bo takie wszędzie się zdarzają.
Trener Żołądź przekonał już was w stu procentach do swojej myśli szkoleniowej i pojmowania futbolu?
- Myślę że tak. Nakreślił jasno i wyraźnie czego od nas oczekuje. Będziemy się starali grać futbol ofensywny, gdzie do gry włączają się boczni obrońcy. Na każdym treningu czy odprawie przedmeczowej przypomina nam jak mamy grać, by weszło to już na stałe do naszych głów.
Wybiegacie już myślami w przyszłość? Na przykład na boiska czwartej ligi?
- Nie. Tak jak już powiedziałem to dopiero początek sezonu. Przed nami jeszcze mnóstwo ciężkich spotkań. Skupiamy się więc teraz tylko i wyłącznie na meczach w lidze okręgowej. Jak uda się awansować, w co mocno wierzę, to będziemy wtedy myśleć o czwartej lidze.
Dziękuję za rozmowę.
- Ja również i przy okazji chciałbym pozdrowić naszych wszystkich kibiców.
Opublikowano -Maciej Zubek
źródło: http://www.podhaleregion.pl/
opracowanie: Wizja Sportu - Arkadiusz Marczyk